Rzeczywistość. Mała kawalerka, w centrum miasta. Sypialnia. Łóżko. Miękka poduszka, ułożona pod głową. Ból. Tak. Powróciło. I po co mi było kolejne wspominanie? Nie będzie mi prościej zapomnieć, jeśli będę to sobie wciąż wypominać. Że ich nie uratowałam kiedy przyszedł na to czas ? Ale co miałam zrobić ? Morderca, był o wiele silniejszy, bardziej doświadczony niż ja. Więc nic nie mogłabym zrobić. Bez sensownie posłuchałam wtedy swojej podświadomości.
"Żałujesz?" spytała, krzyżując ręce na piersi, tupiąc beznadziejnie swoją stopą. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję. Byłabym wtedy z nimi, i nie musiałabym się co dziennie z tobą użerać. Odgryzłam się, kiedy ona postanowiła tak po prostu usiąść i mnie zignorować. Okej zachowuj się jak dziecko.
Przeturlałam się po miękkim materacu, łapiąc w dłoń wibrujący telefon. Nacisnęłam zielony guzik, kiedy muzyka postanowiła dopiero w tej chwili poinformować mnie o połączeniu.
- Słucham ?
- Riley?- spytał nie pewnie, wujek Stan.
- Nie, święty Joachim wiesz- przewróciłam oczyma.
- Udam że tego nie słyszałem- przerwał na moment -Cóż dzwonię do ciebie w sprawie dzisiejszego spotkania z Malik'iem.
- Nie, wcale o nim nie zapomniałam, jeśli o to chodzi- przewróciłam się na brzuch, podpierając głowę o nadgarstek.
- Zdaję sobie z tego sprawę- burknął- nie przedłużając rozmowy, bo nie mam za dużo czasu na przemądrzałe rozmowy z tobą, chciałbym powiedzieć ci o paru rzeczach, o których musisz pamiętać
- Masz jakiś dziwny ton, czy coś się stało ?- zaniepokoiłam się.
- Wiedziałem, że nie będzie tak łatwo- mruknął do siebie- No mamy parę problemów, z kilkoma ludźmi.
- Jakimi ludźmi ?- zaczęłam, swoje przesłuchanie.
- Z naszego gangu -westchnął- cóż postanowili się nam sprzeciwić, i mamy taką jakby wojnę domową.
- Czemu nic o tym nie wiedziałam?- przeczesałam swoje brązowe loki, ciągnąc za ich rozdwojone końcówki.
- Bo to na prawdę nie jest nic poważnego, zajęliśmy się już tą sprawą.
- Cóż, mam nadzieję że wszyscy dostali to na co sobie zasłużyli.
- Jakby inaczej- zaśmiał się- Cóż, może przejdźmy już do konkretów, bo na prawdę czas mnie nagli- zmieniłam swoją pozycję,przewracając się na plecy. Przyciągnęłam do siebie kolana, dłońmi, pocierając je, z góry na dół.
-Więc-zaczął- nie możesz się spóźnić na to spotkanie, Malik ma obsesje na punkcie punktualności- westchnął- Teraz masz się przedstawiać jako Casey Duncan, nie zapomnij- zaznaczył- ukrywaj swój tatuaż i najważniejsze- mocniej, przyłożyłam do ucha słuchawkę- bądź ostrożna, to przebiegły drań.
- W to akurat nie wątpię- wstałam z miękkiego łóżka. Światło słońca, łagodnie oświetlało całe pomieszczenie. Zbliżyłam się do okna. Samochody, jeździły po ruchliwej ulicy, Londynu. Ludzie jak mrówki, spieszyli się do swoich domów, by zjeść obiad ze swoimi rodzinami. Godzina popołudniowa, to najgorsza co do przejścia przez jakąkolwiek ulicę, czy przejechania gdziekolwiek samochodem. Wszędzie były korki, więc kierowcy natarczywie trąbili na samych siebie, choć nie była to wcale ich wina.
-Przepraszam cię Riley, ale od kiedy wyjechałaś mam o wiele więcej roboty, bo nie wszyscy radzą sobie bez ciebie.
- Okej.- westchnęłam- to na razie.
-Pa-rzucił, rozłączając połączenie.
Przekręciłam telefon w rękach, następnie odkładając go na mały stoliczek. Podeszłam do szafy, kolejno oglądając każde z poszczególnych ubrań.
Wzięłam w ręce białą koszulę i jedyną ołówkową spódnicę z wyższym stanem. Przełożyłam przez swoje włosy białą gumkę, związując je w koński ogon. Następnie powoli, ściągając z siebie każde ubranie, rzuciłam je gdzieś w kąt mojej sypialni.
Wolno przełożyłam przez głowę, swoją koszulę. Zapięłam ją do samej szyi, nie pozostawiając ani jednego guziczka.
Biorąc spódnicę w ręce, przeciągnęłam ją przez nogi, wkładając w nią koszulę.
Obejrzałam się w lustrze. Ughh, wyglądam tak samo jak zwykle... strasznie.
Włosy, suche, przy końcach rozdwojone. Skóra blada. Oczy, ciemne bez wyrazu. Tam gdzie powinny znajdować się cycki, ich brak. Widać jedynie odstający od nich o wiele za duży stanik. Żebra, wychodzące przez cienką skórę. Za chuda... Za niska... Za brzydka.
Moja bogini, mrucząca coś pod nosem z niezadowolenia. Siedząca na małej pufce. Ignoruję ją bo wiem że robi to specjalnie, po to by mnie zdenerwować.
Wyszłam z sypialni, biorąc ze sobą już spakowaną torebkę. Zaciągnęłam mocno długi rękaw koszuli, zakrywając czarny krzyżyk na nadgarstku-mój znak-, który muszę ukrywać, by nie odkryto mojej prawdziwej tożsamości.
Zakładam na stopy czarne szpilki. Otulam ramiona ciepłym płaszczykiem. Wychodzę, z trzaskiem zamykając za sobą drewniane drzwi.
"To zaczynamy zabawę" uśmiechnęła się moja prześladowczyni. Pierwszy raz się z nią zgadzam.
*
Wiercąc się na dość nie wygodnym krześle, niezgrabnie poprawiłam swoją koszulę, która teraz gniotła się pod uciskiem spódnicy. Rozglądnęłam się po ogromnym korytarzu. W okół mnie usadzone na swoich zgrabnych siedzeniach, blondynki. Każda z nich z wdziękiem siedząc na miejscach, wypinały swoje piersi, nadając im większych rozmiarów. Twarze z wyższością uniesione ku górze. Dziwiłam się że nie razi ich jaskrawe światło halogenów, równo utwierdzonych w suficie.
Każda z pewnością mogła by zostać modelką. Z taką figurą ? Z takim wyglądem ? Boże co ja tutaj robiłam? Nie pasuję do otaczającego mnie towarzystwa. Piękne, boginię siedzą zgrabnie na krzesełkach, wśród jednej wybrakowanej dziewczyny.
poleciła moja wewnętrzna bogini, z irytacją przewracając strony jakiegoś magazynu. Posłuchałam jej.
Uniosłam głowę ku górze, przymrużając przy tym oczy. Wypięłam swoje małe piersi do przodu. Zarzuciłam ciemne loki za plecy. Przełożyłam nogę na nogę. Mimo to i tak nie wyglądałam jak one. Próbowałam udawać że wszystko w porządku a przecież nie było. Spojrzałam na swoje dłonie. Czemu nie mogę być taka jak one?
Brytyjska krew ojca, i hiszpańska krew matki, dała im dwie córki. Jedną wyniosłą, pewną siebie, piękną jak inne kobiety tutaj. I drugą, nie śmiałą, pogrążoną przez całe życie w swoich myślach, która niczym nie mogła się równać do swojej zmarłej siostry. Blada skóra, małe piersi, schowane za o wiele większym czarnym stanikiem, wystające z pod skóry kości, piwne aż wręcz czarne oczy, i czekoladowe loki sięgające do pasa. Moja bogini, teraz kręciła swoją głową, zakrywając dłońmi swoją twarz. Tym razem ją ignoruję, choć wiem że irytuje ją kiedy, myślę o sobie jak o największej brzydocie.
Niesforny kosmyk, łaskotał mój zadziorny nos. Ruchem ręki, ponownie założyłam go za ucho, kiedy moją uwagę nagle przykuła kolejna blondynka wychodząca z gabinetu Malik'a. Tuż za nią wysoki postawny brunet, o piwnych nie posiadających zupełnie żadnych emocji tęczówkach. Liam Payne. Jeden z najważniejszych osobistości tego gangu. W dłoniach, na niebieskiej podstawce, miał kilka kartek papieru. Znajdowały się tam wypisane tłustym drukiem imiona i nazwiska każdej z kandydatek. Dźwięk windy rozszedł się po holu, zwracając uwagę każdego na zdenerwowaną blondynkę. Liam także na nią spojrzał, mierząc ją od stóp do głów. Zmarszczka ukazała się między jej wypielęgnowanymi brwiami. Teraz unosząc dłoń, wystawiła swojego środkowego palca, w stronę chłopaka. Zachichotałam pod nosem, kiedy blondynka zniknęła za metalowymi drzwiami windy. Brunet pokręcił głową, cicho wzdychając. Przewrócił kilka zapisanych stron, szukając kolejnego nazwiska.
- Casey Duncan- wypowiedział oschło- twoja kolej- skierował dłoń w stronę otwartych drzwi. Wstałam, zarzucając przez ramię swoją skórzaną torebkę. Wolnymi krokami, kierowałam się w stronę gabinetu Malik'a. Zawroty głowy, dały o sobie znać, kiedy zrozumiałam że jestem w jednym pomieszczeniu. Sam na sam. Z Zayn'em Malik'iem. Mój oddech przyśpieszył. Bicie serca przybrało na sile.
Stałam na środku nowoczesnego gabinetu. Białe ściany, czarne kafelki, w których mogłam się przejrzeć. Ogromne okna, z pięknym widokiem na ruchliwy Londyn. Tuż przy nim czarne biurko, za którym tyłem do mnie postawiony był skórzany fotel.
Odchrząknęłam, potwierdzając swoją obecność. Fotel obrócił się. A ku moim oczom ukazał się przystojny mężczyzna. Czarne włosy, uniesione do góry w czystym nie ładzie. Piwne, aż wręcz czarne oczy wydawały się zupełnie skoncentrowane na mojej osobie. Przegryzał swoją dolną, różaną wargę, wypalając mi dziurę w ciele, swoim wzrokiem. Ohh... Co ja tutaj właściwie robię ? Ahh, tak rozmowa kwalifikacyjna. Z nie chęci posłałam Malik'owi śliczny uśmiech, by udać choć trochę podekscytowaną. Choć tak na prawdę w środku, szalała gorączkowa walka z uczuciami.
Człowiek, którego nienawidzę, właśnie wstawał ze swojego czarnego fotelu, zbliżając się do mojego skonsternowanego ciała. Zawroty głowy, przybrały na silę, ledwo powstrzymywałam się od niechybnego upadku na podłogę. Podszedł bliżej, wyciągając ku mnie swoją dłoń.
- Zayn- przedstawił się. Z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy, objęłam lekko jego ogromną dłoń. Dreszcze rozpętały piekło wewnątrz mego ciała. Zaczynając od koniuszków palców docierając do samych stóp i z powrotem. Zawroty głowy przybrały na sile. Czy tylko ja przeżywałam to wewnętrzne piekło ?
- Casey- mruknęłam, patrząc na twarz nie przyjaciela. Wydawał się spokojny. Zresztą czego mogłam się spodziewać ? Czego miał się bać ? Był mordercą. Był szefem jednego z największych gangów w Londynie. Perfidnie zajął miejsce naszego, o którym pewnie teraz myśli że dostatecznie go zniszczył. Cóż wystarczyło tylko wyjechać do Los Angeles by o nas zapomnieli. By on o nas zapomniał, i nie musiał zabić kolejnej części gangu Dixon.
- Usiądźmy- wskazał dłonią na skórzaną kanapę. Przystąpiłam na jego rozkaz, i teraz siedziałam już wygodnie na czarnych poduszkach. Rozglądałam się po kolei, po każdym zakątku gabinetu, kończąc niestety na jego brązowych oczach. Lustrowały mnie z taką zaciekłością, jakby chciały cokolwiek ze mnie wyciągnąć. Spuściłam wzrok. Nie chcę już na niego patrzeć. Strach coraz bardziej opanowuję mój umysł. Niesforny kosmyk czekoladowych włosów, powiódł na moją twarz. Podniosłam dłoń, by ponownie zaciągnąć go za moje ucho, ale on zdążył mnie uprzedzić. Swoimi dwoma palcami, złapał lekko za mój kosmyk przenosząc go za moje ucho. Odrywając od nich palce, opuszkami palców przejechał po nim. Kolejna fala dreszczy.
- Masz CV, Casey ?- spytał, swoim grubym głosem, tak.. mrocznie, a mimo to strasznie pociągająco. Zarumieniłam się, spuszczając głowę w swoją czarną torebkę. Czemu on tak mnie onieśmiela ? Powinnam go nienawidzieć, rzucać mu groźne spojrzenia, a tymczasem rumienie się na każde jego wypowiedziane słowo. Złapałam za białą teczkę, widniejącą na samym dnie sporej torebki. Wyciągnęłam ją, dalej się rumieniąc, podałam w jego dłonie, starając się by nasze skóry ponownie się ze sobą nie zetknęły. Wziął w dłonie białą teczkę, wciąż na mnie spoglądając. Ukryłam oczy za swoimi czekoladowymi lokami. Nie chcę by na mnie patrzył.
- Proszę cię Casey, odgarnij swoje włosy- westchnął- bo chciałbym widzieć twoją piękną twarz- spuścił wzrok, otwierając CV, a mnie wprost zamurowało. Teraz ja, skonsternowana dokładnie obserwowałam każdy jego ruch, kiedy on przeglądał każdą nieskazitelnie białą karteczkę. Dreszcze na plecach wróciły, mimo że teraz mnie nie dotknął. Wspaniale! Reaguję tak także na jego komplementy ?
Przewróciłam oczyma, kiedy moja bogini, także postanowiła się zarumienić. Myślałam że choć ona pozostanie, tą samą twardą suką.
- Umm..-mruknęłam- i jak ?- podniosłam głos, czego nawet nie planowałam. Moja pewność siebie, odeszła w zapomnienie.. Jeżeli ją w ogóle kiedyś miałam.
- Cóż, mogę powiedzieć że te CV jest na prawdę, jednym z lepszych jakich widziałem, Casey- stwierdził, szukając czegoś na jednej ze stron- Znasz aż cztery języki obce!- uniósł głos z podziwem- Nie pozostaję mi nic innego jak cię przyjąć.- spojrzałam na niego z uniesionymi do samej góry powiekami. Byłam wręcz zdziwiona, przebiegiem tego spotkania. Nic nie mówiłam, nie opowiadałam.. wystarczyło dać mu sfałszowane świstki papieru by przyjął cię na najzwyklejszą posadę jego asystentki.- Widzimy się jutro o ósmej, tak ?- uśmiechnął się zadziornie, przenosząc dłoń na moje odkryte udo. Kolejne zawroty głowy, dotarły do mnie jak fala uderzeniowa. Oddech ugrzązł w gardle, nie pozostawiając mi ani trochę potrzebnego tlenu. Purpura wstąpiła na moją twarz, wzmacniając swoją barwę. Przymknęłam powieki, kiedy nadszedł czas odejścia w inny świat. Padłam w ramiona mordercy. Dreszcze na plecach, potęgowały swoją siłę. Nie słyszałam zupełnie nic. Ale przynajmniej mogłam czuć, przez chociażby kilka chwil.
Oplótł mnie swoimi ciepłymi ramionami. Nie czułam stałego gruntu. Ja latam? Ohh.. Jak bardzo chciałabym latać ! Uśmiechnęłam się do ciemności, za to ona jeszcze bardziej opatuliła mnie swoimi ramionami, odwdzięczając się w ten sposób. Wyciągnęłam do niej dłoń. Nie dotknęła mnie. Nie mogła. Nie mogłam czuć, widzieć ani słyszeć ciemności, za co jej dziękowałam. Za to że w tak prosty sposób mogłam zapomnieć choć na chwilę o otaczającym mnie bólu. Tak miło, tak przyjemnie, czuć zapomnienie. Czuć nicość w swoim umyśle. Zatapiając się coraz bardziej w tym niczym, płynęłam wgłąb bezkresnej otchłani mojego szczęścia.
--------------------
Od Autorki :
Zanim zacznę to, mam wam coś do powiedzenia :
PRZEPRASZAM
Za to że tak długo nie dodałam rozdziału i oczywiście za te cholerne błędy ;/
W pierwszym rozdziale (który jakoś,nwm nie podoba mi się) dowiadujemy się już większości rzeczy o Riley, jaka jest i wgl. Jeżeli mam zapowiedzieć jaki będzie rozdział 2, to powiem (a raczej napiszę) że będzie się w nim o wiele, wiele, wiele więcej działo ;D . Kończąc, chciałabym pozdrowić wszystkie moje czytelniczki !<3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ( ja jebie z tego równiania looolz, mimo to i tak go używam) Ahh, no i macie jeszcze tutaj na końcu Zayn'a i Riley ! :***
Od Autorki :
Zanim zacznę to, mam wam coś do powiedzenia :
PRZEPRASZAM
Za to że tak długo nie dodałam rozdziału i oczywiście za te cholerne błędy ;/
W pierwszym rozdziale (który jakoś,nwm nie podoba mi się) dowiadujemy się już większości rzeczy o Riley, jaka jest i wgl. Jeżeli mam zapowiedzieć jaki będzie rozdział 2, to powiem (a raczej napiszę) że będzie się w nim o wiele, wiele, wiele więcej działo ;D . Kończąc, chciałabym pozdrowić wszystkie moje czytelniczki !<3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ( ja jebie z tego równiania looolz, mimo to i tak go używam) Ahh, no i macie jeszcze tutaj na końcu Zayn'a i Riley ! :***
Super. Jestem pewna że będę czytać to opowiadanie :) + postaram się komentować
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńGenialny *.* na pewno będę czytała ! :) Takie mam małe pytanko co ile będą dodawane rozdziały .? Pozdrawiam. xx
OdpowiedzUsuńUmm.. Wiesz to bardzo trudne pytanie, bo teraz obecne mam strasznie dużo nauki. (dużo jedynek do poprawienia XD). Ale wiesz staram się by było to co około 6-5 dni ;) Oczywiście w grudni (bo będzie wtedy więcej czasu) będę pisać tego o wiele, wiele więcej.
UsuńA tak poza tym bardzo się cieszę że ktoś to wgl czyta, nawet nie wiesz jak bardzo motywują mnie te komentarze ;D
hej, jak zostawiłaś komentarz tak wpadłam. Cóż kolejny blog o gangach co powoli robi się trochę nudne, ale czytam bo mam nadzieję, że w końcu każdy pójdzie swoją drogą i czymś mnie zaskoczy. Przyznam, że nie zrozumiałam kilku zdań, błędów raczej nie miałaś. Pierwszy rozdział jest całkiem w porządku .. jak na pierwszy rozdział :D Jeśli informujesz czy coś to byłabym chętna tt - @Reniferowa_ lub blog in--my-place.blogspot.com w SPAM a jeśli nie cóż, będę uważnie obserwować! :)
OdpowiedzUsuńCóż, dziękuję że podzieliłaś się swoją opinią :) Cieszę się że rozpisałaś się w swoich słowach, bo świadczy to o szczerości. Nawet nie wiesz jak bardzo kocham takie długie komentarze.
UsuńBędę cię informować o dodanym rozdziale na twoim blogu ;D
PS. Właśnie dodałam drugi więc, przez jakieś kilka dni nie będziesz miała ode mnie powiadomień ;)