Mimo że byłam opatulona od stóp do głów, dalej czułam okropne dreszcze. Taki urok angielskiej pogody, do której niestety nie byłam przyzwyczajona.
Po tych pięciu latach spędzonych w ciepłym Los Angeles, trudno mi pogodzić się z tutejszym klimatem.
Siadam na swój fotel i od razu zabieram się do układania cholernych teczek. Praca jest tak prosta, że co chwila ziewnięcie wydobywa się z moich ust.
Jest to firma budowlana. Jak wszyscy myślą. Niestety tak na prawdę jest to zwykła przykrywka, by policja nie podejrzewała ich o żadne przestępstwa. Z tego co wiem jak na razie udaję im się to wszystko. Nikt z nich nie był karany, ani posądzany o jakieś przestępstwo.
Kończąc układanie teczek, pocieram ze sobą swoje dłonie. Chwila ciepła, potem po raz kolejny chłód. Przysuwam swój fotel bliżej kaloryfera. Tak teraz o wiele lepiej. Uśmiecham się od ucha do ucha. Kręcę się na siedzeniu. Zupełnie jak małe dziecko. Moje włosy związane w koński ogon, wciąż uderzają moje ramiona. Podciągam swoją czarną bluzkę, kiedy tatuaż zaczyna być zbyt widoczny. Dalej się kręcę. Chichoczę z zadowolenia. Stan błogiego dzieciństwa do mnie przemówił. A za chwilę cały czar prysnął, po usłyszeniu z małego głośniczka przy biurku rozkazu że mam przyjść do gabinetu Malik'a.
Mimo że byłoby to zupełnie nie możliwe, dalej miałam swoją głupią nadzieję że dzisiaj go nie zobaczę. Że znowu jak wczoraj pojedzie na "spotkanie" i puści mnie wcześniej do domu.
Wzdycham ciężko. Odpycham się jedną dłonią od oparcia ogromnego fotela. Uważam na swoją prawą rękę, pod której bandażem, wciąż znajduję się świeża rana. Ponownie próbuję zapomnieć o bólu, kiedy lekko dotykam blatu srebrnego biurka. Kręcę głową. Wyrzucam z siebie wszystkie negatywne emocje, przed wejściem do gabinetu. Na moją twarz ponownie wkrada się fałszywy uśmiech.
"Jest dobrze" mówi moja bogini, siedząc na kanapie z pilotem w ręku.
Wchodzę do pomieszczenia. W nozdrzach już świdrują znajome zapachy jego ciała. Muszę stwierdzić że uwielbiam jego zapach. Jest taki lekki. Coś jak imbir. A może jak pomarańcze? Nie, trudno mi określić.
- Dostałaś wczoraj wiadomość?- tak ciebie też miło widzieć. Oh, czemu on jest tak irytujący!
- Nie- kłamię.
- Oh- wzdycha zdziwiony.
- Tylko po to mnie tutaj zawołałeś?- krzyżuję ramiona na piersiach. Rana na dłoni lekko pobolewa. Próbuję wyrzucić z siebie to nie miłe uczucie.
- Nie-wzdycha- cóż mam dla ciebie propozycję.- pokazuję na czarną kanapę- usiądź.- wykonuję jego polecenie, bo czy mam w końcu jakiś wybór? Oczywiście że nie.
Przyglądam się mu badawczo, kiedy siada tuż obok mnie. Oby nie zrobił nic głupiego. Oby nie zrobił nic głupiego.
- Nie powiedziałaś mi dokładnie kim jesteś, prawda?- zamarłam. Skłamać czy powiedzieć prawdę?
- Umm.. Nie wiem o czym mówisz- wzruszam ramionami.
- Dobrze wiesz- wysyła gniewne spojrzenie- nie jesteś normalną dziewczyną. Normalne dziewczyny nie pobiłyby tak niebezpiecznego gościa, jakim jest Nick- rzucam mu pytające spojrzenie- tego chłopaka, który wczoraj niemal odebrał Ci życie- wyjaśnia. Oh, oby nie dowiedział się prawdy.
- Po prostu chodziłam na kursy samoobrony- mówię niewinnie.
- Kłamiesz- rzuca- kursy samoobrony nie uczą takich rzeczy, jakich ty wczoraj użyłaś, by obezwładnić Nick'a.- nie wiem co powiedzieć. Milczę. W gabinecie nastaję grobowa cisza.- Cóż, najwyraźniej nie chcesz mi powiedzieć. Dobrze. Spodziewałem się takiej reakcji, więc może od razu przejdę do sedna sprawy- patrzę prosto w jego ciemne oczy. Zdaję się zupełnie obojętny. Jakby miał na sobie maskę, i ukrywał swoje emocje. Nie mogę go rozgryźć.- Chciałbym byś była członkiem naszego gangu. Potrzebujemy takich osób jak ty, niestety nie mamy czasu by szkolić nie doświadczone osoby.- wyjaśnia- Wiem że wiesz o naszym gangu, więc chyba nie muszę Ci wyjaśniać.- kręcę głową, potwierdzając jego słowa. Na razie tylko na tyle mnie stać- Więc?
- Co?- mówię cicho.
- Zgodzisz się?
- A co z moją pracą?
- Układanie teczek na półkach nazywasz pracą? Proszę cię wiem, że stać Cię na więcej.
- A co jeśli się nie zgodzę?
- Wtedy niestety ale będziesz musiała podpisać umowę o zwolnieniu.- O nie, o nie! To w ogóle nie wchodzi w grę! Mój plan zupełnie legnie w gruzach. Będę musiała wrócić do domu, i tym razem pogodzić się ze swoją porażką. Nie mam innego wyboru. Odetchnęłam głęboko.
- Dobrze- mówię- Zgadzam się- patrzę w jego piwne tenczówki, które jak na zawołanie się rozjaśniają.
***
Zayn łapie mnie za rękę. Raptownie wyrywam się z tego uścisku. Czuję palący ból, mojej rany. Syczę cicho. Cholera!
- Co jest?- pyta zdziwiony moją reakcją.
- Nic, po prostu wczoraj się skaleczyłam- wzdycham-nie ważne, chodźmy już- patrzę na niego. Kręci głową i tym razem idzie jako pierwszy, prowadząc mnie do ogromnego, starego hangaru z szarej cegły. Okna są powybijane. Drzwi pozabijane dębowymi deskami. Wszędzie pełno mniejszych opuszczonych budynków, które otacza wysoka polna trawa. Doskonałe miejsce do ukrycia się przed psami w razie jakiejś pogoni.
W końcu Zayn wprowadza mnie do ogromnego hangaru. W środku nie wygląda to aż tak obskurnie jak z zewnątrz.
Na środku stoją dwie szare kanapy, pomiędzy nimi stary stolik, na którym postawionych jest kilka puszek piwa. Wspaniale się zapowiada.
Podłoga, wylana betonem, ściany to szare cegły. W nie których miejscach graffiti. Metalowe sejfy z bronią. I jeden z pieniędzmi. Pomieszczenie ogólnie w miarę czyste, choć przydałaby się tutaj ręka kobiety.
Nigdy nie pozwoliłabym na to by siedziba gangu Dixon, miała wyglądać tak jak to. Jedno wielkie, obskurne gówno.
Podchodzimy do trzech gości. Rozpoznaję w grupce Liam'a, którego widziałam podczas przeprowadzania rozmów o pracę.
Chowam się za plecami Zayn'a, jakby miał mnie ochronić przed niebezpieczeństwem. Bardzo mądre. Oczekuję poczucia bezpieczeństwa od kogoś, kto wcześniej zabił moją rodzinę i gdyby mógł zabiłby i mnie.
Prycham cicho. Jestem beznadziejna.
- Gdzie inni?- pyta oschło, Zayn.
- Zaraz przyjdą- odpowiada takim samym tonem, Liam. Jeżeli tak wyglądają ich rozmowy, to zupełnie nie wiem jak ja będę się z nimi komunikować.
Stoimy w ciszy. Czasami słyszę jakieś nie zrozumiałe szepty mężczyzn. Potem krótkie spoglądnięcia na mnie. Kolejne szepty i cisza.
Trzask drzwi roznosi się echem. Do pomieszczenia wchodzi kolejno Louis, Harry i Niall. Atmosfera wreszcie się rozluźnia,choć ja i tak czuję się nieswojo wśród samych osób płci przeciwnej. Czyżby nie mieli ani jednej członkini gangu? Miałam być rodzynkiem w całym zbiorze testosteronu?
- To jest Casey- wskazuję na mnie- od dziś będzie z nami pracować.
- Dziewczyna?- pyta jeden z nich. Niestety nie wiem kim jest. Pokazano mi jedynie życiorysy najważniejszych członków gangu, a nie jego nic nie warte namiastki.
Prycham głośno. Za kogo on się ma!
- Jest bardzo dobra w walkach w ręcz- odzywa się niespodziewanie Niall. Posyłam mu przyjacielski uśmiech. Gdyby nie był w gangu, na pewno zostalibyśmy przyjaciółmi.
Zaciągam rękaw na jeden z nadgarstków. Stało się to już dla mnie przyzwyczajeniem a nawet nałogiem.
- Przekonajmy się- mówi mężczyzna, a mnie aż dech zapiera w piersiach. Wszyscy są zwróceni w moją stronę, a ja zupełnie nie wiem co powiedzieć. Bogini krzyczy "Zrób to! Pokaż na co cię stać!" zaś podświadomość, odradza kręcąc głową.
- Jest nowa- wzdycha Harry- może dajmy jej trochę czasu żeby...
- Okej- wyrywam się, zanim Loczek dokańcza swój monolog. Rzucam pełne pogardy spojrzenie w stronę mężczyzny, wątpiącego w moje zdolności. Przekonasz się na co mnie stać.
- To zły pomysł- mówi Zayn.
- Czemu?- pyta mężczyzna- Przecież twierdzicie że jest dobra w walkach w ręcz- krzyżuję ręce na klatce piersiowej.
- W sumie nic się chyba takiego nie stanie. W każdej chwili można przerwać walkę- prostuję wszystko blondyn.
- Dobrze- wzdycha z rezygnacją brązowooki.
***
Stoimy na środku ogromnego pomieszczenia. Kanapy jak i inne meble zostały podsunięte pod ceglaną ścianę. Patrzę w twarz mojego przeciwnika. Uśmiecha się szyderczo. Mam ochotę zedrzeć ten jego cholerny uśmieszek z buzi.
Zayn stoi tuż obok mnie.
- Uważaj- szepczę do mojego ucha- jest bardzo dobry- pociera moje ramię. Nie wiem czemu on aż tak przeżywa tą walkę. W końcu nic mi się nie stanie prawda?
Gdybym nie była dobra w walkach w ręcz, Malik nigdy nie zaproponowałby mi dojścia do ich gangu. A sama świadomość że jestem tutaj jedyną dziewczyną, dodawała mi sił. W jakimś sensie poczułam się doceniona. Nikt, nigdy nie chwalił moich zdolności destrukcyjnych i one były dla mnie potępieniem. Teraz jest zupełnie inaczej. Mimo że wiem, że jestem tu dla zemsty, chyba mogę się chociaż trochę zabawić, prawda?
- Jesteś gotowa?- pyta mnie blondyn.
- Tak- szepczę.
I nagle zostaję zupełnie sama. Zayn odchodzi. Niall staję między mną a moim przeciwnikiem. Kręci głową i mężczyzna rzuca się do ataku.
----------------------
Od Autorki:
Od Autorki:
Hej kochane!
Na początku chciałabym podziękować za komentarze. Motywacja, motywacja i jeszcze raz motywacja :) Rozdział wydaję mi się dobry, końcówka według mnie nakręca do przeczytania następnego rozdziału. Jedynym minusem jest jego długość, przynajmniej tak mi się wydaję. Cóż, opinia należy do was.
Do następnego rozdziału, misiaki ! <3
Na początku chciałabym podziękować za komentarze. Motywacja, motywacja i jeszcze raz motywacja :) Rozdział wydaję mi się dobry, końcówka według mnie nakręca do przeczytania następnego rozdziału. Jedynym minusem jest jego długość, przynajmniej tak mi się wydaję. Cóż, opinia należy do was.
Do następnego rozdziału, misiaki ! <3
Cześć! :D
OdpowiedzUsuńLubie ten rozdział i jestem dumna z bohaterki, że dołączyła do gangu. Znaczy wiem, że do końca nie miała wyboru, ale mogła też znaleźć inne wyjście, pewnie trudniejsze więc oto jest i ona. Niewiasta pośród samych facetów, oh nie ważne mam dziś jakiś dzień na totalne bzury. Cóż, przyznam, że końcówka sprawiła, że trochę się o nią boję, a Zayne faktycznie zachowuje sie tak jakby się o nią martwił - to słodkie! :)
Czekam na kolejny WENY! :)xx
Powiem, a raczej napiszę że Zayn rzeczywiście zaczyna się o nią martwić, choć sam jeszcze tak na prawdę o tym nie wie :)
UsuńWgl, to tak się jaram, kiedy po dodaniu kolejnego rozdziału, widzę pod nim dwa komentarze, dziewczyn, które na prawdę to czytają <3
A siema, siema ! :D Zakończenie rewelacja ! Ogółem cały rozdział jest wspaniały ! Podoba mi się huehuehue ;d i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! Uwielbiam to w jaki sposób przedstawiasz główną bohaterkę, nie boi się podjąć ryzyka i dochodzi do gangu wielkie zaskoczenia jak dla mnie myślałam, że odmówi i że Zayn będzie ją namawiał itdd,, Pisz dalej już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, życzę weny i pozdrawiam. xx
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam to że piszecie komentarze :) Boże to tak bardzo motywuję! <3
UsuńWgl, to zapomniałam napisać w notce pod spodem, że już planuję kolejne opowiadanie, tym razem z Niall'em, więc mam nadzieję że będziecie czytać :)
Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Awards:) Więcej szczegółów na: incrediblelove2.blogspot.com
OdpowiedzUsuń