Włosy loczkami opadają na moich plecach, kiedy kolejny kęs trafia do moich ust. Zayn siedzi na przeciwko mnie, obserwując każdy choćby najmniejszy ruch moich rąk. Nie spoglądam na niego. Choć nie czuję do niego takiego obrzydzenia co przedtem, dalej nie mam ochoty spędzać z nim choćby chwili straconego już zresztą czasu.
Całe to "wypoczywanie" trwa już cały tydzień, z tego co nadmieniał mi Mulat. I przez cały ten czas nie odezwałam się ani słowem. Wszystko inne podległo zmianie prócz tego. Nie miałam ochoty wypowiadać choćby jednego słowa. Nie chciałam z nim tutaj siedzieć.
Ostatni kawałek boczku, trafia do ust. Przegryzam go porządnie, odstawiając talerz na bok. Zayn wstaję, zbiera naczynie. Wkłada je do zmywarki. A ja siedzę, ze wzrokiem utkwionym w białej ścianie.
Ze splecionymi ze sobą dłońmi, w modlitewnym geście. Z oczu zaczynają płynąć łzy. Chcę do domu. Czy to tak wiele?
Mulat ponownie siada na swoim miejscu. Opiera się łokciem o stół, dłonią podtrzymując podbródek.
- Porozmawiamy?- pyta, przerywając ciszę.
Obracam się bokiem do niego. Próbuję go ignorować.
- Casey..- mówi bezradnie- tkwisz już w tym stanie już dobre kilka dni, nie uważasz że trzeba by coś zmienić?- splatam ramiona na piersiach.
- Casey, powiedz coś. Mam dość twojego milczenia- wzdycha, z lekką irytacją.
Podnoszę się z krzesła. Wychodzę z kuchni.
Zayn biegnie za mną. Próbuję uciec do sypialni. Niestety łapie mnie przed samym jej progiem.
Ramionami oplata moją talie. Podnosi do góry. Moje nogi wiszą w powietrzu. Kopię go. Zadaję mu ciosy. I nic. Żadnej reakcji. Żadnego choćby jęknięcia z bólu.
Wręcz rzuca mnie na sofę, wyraźnie rozdrażniony. Serio? Tak łatwo wyprowadzić go z równowagi?
- Powiedz coś wreszcie, kurwa!- krzyczy- Mam już dosyć twojego, cholernego milczenia!- ignoruję go. Próbuję udawać że mało mnie to obchodzi, jednak on nie daję za wygraną.
- Powiedz coś!- wrzeszczy. Na policzkach pojawiają się łzy. Nie wiem jak to zrobić. Mój głos dawno nie wydobywał się z mojej krtani. Kaszlę by pobudzić struny głosowe. Każe mi mówić. Robię to.
- Co, mam kurwa powiedzieć?- pytam. Dźwięk mojego głosu przypomina zgrzyt nieoliwionych drzwi samochodu. Okropność.- No powiedz. Mam mówić jak bardzo źle się czuję? Mam mówić, jak pusta się też czuję? Mam mówić że jestem dziwką? Mam mówić Tobie o moich problemach? Tobie!- wykrzykuję ostatnie słowa.
Zayn patrzy na mnie z gniewem. Żyła pulsująca między brwiami. Zaciśnięte mięśnie szczęki.
- Nie zapominaj się- upomina- Pamiętaj że to ja Cię uratowałem, i to mnie powinnaś dziękować za opiekę.- staję nade mną, jak Pan i władca, oczekując że będę mu dziękować. Nie pozwalam na to. Również wstaję, choć on przewyższa mnie o głowę. Wysyłam mu gniewne spojrzenie. Przybieram tą samą postawę co on.
- I za to że sam wepchałeś mnie w ręce Travis'a- patrzę w jego oczy. Szaleją ze wściekłości. Choć jeszcze kilka dni temu sam mówił że to jego wina, teraz oczekiwał że podziękuję mu za wszystko co dla mnie zrobił.
Tamtego czasu, miałam przyjemność poznać Dobrego Zayn'a. Teraz powrócił ten zły.
- Jeszcze jedno słowo Cas, a nie ręczę za siebie, zaraz...
- No co? Uderzysz mnie? Pobijesz mnie jak w hangarze? Śmiało! Gorzej być już nie może.- przerywam mu. Splatam ramiona na piersiach. Zayn podnosi rękę. Nadstawiam się do uderzenie. Zaciskam powieki, z których jedna z łez wreszcie się wydostaje. Czekam. Jednak nic nie czuję. Żadnego uderzenia. Żadnego bólu. Nic.
Otwieram jedno oko. Potem drugie. Zayn ciągnie nerwowo końcówki swoich włosów. Nie uderzy mnie? Nie zrobi tego?
Jestem zdziwiona. Stoję wpatrując się w niego jak ogłupiała. Chcę coś powiedzieć. Jednak wolę wreszcie przejść do sypialni, i zapomnieć o wszystkim.
Rzucam się na łóżko. Zasypiam, choć nie jest takie proste jak mi się wydawało.
***
Obudzona krzykami, skradam się do zamkniętych drzwi mojej sypialni. Naciągam na nadgarstek rękaw bluzy Zayn'a, by ukryć krzyż. Choć przedtem nikt go nie zauważył, dalej są we mnie obawy, że wszyscy zorientują się przed samym zemszczeniu się na Mulacie.
Przykładam ucho do drewnianej płyty, nasłuchując głosy.
- Nie mogę- mówi Zayn- Nie mogę jej zostawić.
- Jest w twoim domu. Pełnym alarmów. Ona zna sztuki walki. Będzie bezpieczna, Zayn.- wzdycha najwyraźniej Liam.- To ludzie Travis'a. Są silni. Nie poradzimy sobie bez Ciebie.
- Ale nie mogę jej zostawić. Co jeśli któryś z nich przyjdzie tu, podczas mojej nieobecności?
- Rozumiem że się martwisz, ale bez przesady. To duża dziewczynka, poradzi sobie.
- Nie. Nie zostawię jej.- kończy stanowczo, Zayn.
Otwieram cicho drzwi. Wydają z siebie okropne skrzypnięcie. I kiedy wchodzę do salonu, oboje od razu wlepiają we mnie wzrok.
- Jedź.- mówię- Poradzę sobie.
- Nie. Muszę tu zostać.
- Jesteś bardziej potrzebny tam. Idź. Wiem gdzie jest broń. Wiem jak się obronić. Nie musisz się martwić.- mówię pewnie.
- Na pewno?- pyta, bez przekonania.
- Tak, na pewno- wzdycham- Idź już.- uśmiecham się do Liam'a. On robi to samo. Zayn jeszcze przez chwilę mnie obserwuję. Następne ubiera czarne trampki. Jeszcze przed samym wyjściem mówi mi coś niepokojącego. Co do teraz trapi moje myśli.
- Uważaj na siebie. Nie daruję sobie jeśli, znów coś się Ci przeze mnie stanie.
__________________
Od Autorki:
Od Autorki:
Dziś króciutki rozdział,dlatego postanowiłam zrobić go w dwóch częściach. Przepraszam za błędy po prostu jakoś nie miałam ostatnio weny, a chciałam już wczoraj coś dodać, tylko internet ze mną nie współpracował.
Chciałam także poinformować że na moim nowym blogu pojawił się już NOWY POST.
NEVER AGAIN
Chciałam także poinformować że na moim nowym blogu pojawił się już NOWY POST.
Świetny ;3 czekam na nn :))
OdpowiedzUsuńTo jest boskie c: czekam nn ;) kocham to opowiadanie <333 Kaja
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńYEY ! rozdział YEY !
OdpowiedzUsuńHej, ciesze się że w końcu się odezwała mimo iż raczej wykrzyczała to co kryje się w niej denerwując przy tym Malika, ale to nic. No i będzie sama w jego domu, może skorzysta trochę z tego? HM, kto wie. Czekam na kolejny! :) X
OdpowiedzUsuńSwietny:-)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
No po prostu boski!! PER-FECT
OdpowiedzUsuń